niedziela, 28 lipca 2024

Szwadrony Śmierci

 

23 lipca 1920

    Znikomy procent Polaków, może promil, będzie wiedziało co to za data. Bardziej uroczyście obchodzone są rocznice, które z bohaterstwem Polaków nie mają nic wspólnego.
    Pewnie tak samo jak na datę, na nazwę „Huzarzy Śmierci” zrobią zdziwioną minę i jedyne co im przyjdzie na myśl to szwadrony śmierci Hitlera. Upewnią się, kiedy zobaczą charakterystyczny znak na czapkach – trupią główkę i skrzyżowane piszczele.
Odznaka Dywizjonu Huzarów Śmierci
    Prawda jest zupełnie inna. W lipcu 1920 roku generał Józef Haller podpisał rozkaz formowania oddziałów ochotniczych, które miały być wykorzystane do lokalnych przeciwuderzeń i odciągania Bolszewików od głównych sił Armii Polskiej i umożliwić przegrupowanie.
    Była również konieczność stworzenia przeciwwagi oddziałom kawalerii Gaja Bżyszkiana, słynących z niezwykłego okrucieństwa.
    23 lipca 1920 roku w Białymstoku rozpoczęło się formowanie jednostki pod dowództwem porucznika Józefa Siła-Nowickiego.
    Nabór był w zasadzie dobrowolny. Wyjątek stanowili dezerterzy czy maruderzy. Znaczna część oddziału składała się z „Jaworczyków” z legendarnego Dyony Jazdy Kresowej, Pułku Jazdy Tatarskiej, plutonu liniowego 18 Pułku Ułanów. Później dołączyli do dywizjonu funkcjonariusze szwadronu Policji Konnej.
    Skąd wzięła się nazwa? Otóż dowódca samowolnie zmienił nazwę, aby osiągnąć odpowiedni efekt psychologiczny. Sami nazywali się „Szwadronami Śmierci”. Zabieg odniósł pełny sukces. Ciągnęła się za nimi fama porywaczy i groźnych mścicieli spod znaku trupiej główki niebiorących jeńców.
    Już po kilku dniach od sformowania dywizjonu, osiągnął pełną zdolność bojową.
    Dnia 2 sierpnia 1920 roku odbyło się zaprzysiężenie we wsi Prostyń, Dyonu liczącego 511 żołnierzy, ale już 28 lipca 1920 roku Dyon Huzarów Śmierci odniósł pierwsze zwycięstwo nad Bolszewikami.
Następnie dywizjon został skierowany do obrony Warszawy.
    W pełni zasłużył na swoją nazwę. Każdy powinien poznać tę historię. Wspaniałe akcje pod Warszawą, Ostrołęką czy Myszyńcem zasługują na pamięć o żołnierzach spod trupiej główki. Niech ten wpis będzie inspiracją do poszukiwań i poznawania naszej historii.

Źródło zdjęć: domena publiczna


poniedziałek, 17 czerwca 2024

Z rodzinnego albumu

 

Historia Zambrowa to także historia mieszkańców.

Historię swojej rodziny poznałem dosyć dobrze i pomyślałem, że warto powiązać ją z innymi mieszkańcami Zambrowa, Łomży i może innych miejscowości w tym Jankowa Młodzianowa, z którego wywodzi się moja rodzina po mieczu.

Szczęśliwym trafem zachowało się kilkaset zdjęć z lat 30 XX wieku. Ciekawi mnie, czy osoby na zdjęciach wiążą się z moją rodziną i jak potoczyły się ich losy.

 Pierwszy wpis tej serii, chciałbym rozpocząć od zdjęcia kobiety przed kościołem w Zambrowie z lat 30 XX wieku.

Może ktoś rozpozna swoją rodzinę.

czwartek, 27 lipca 2023

Koło Rycerskie w Grodzie Zambrowskim

     Najprawdopodobniej mówiąc o kole w Zambrowie jako organizacji, wielu pomyślałoby o Kole Gospodyń Wiejskich, a nie o kole rycerstwa. Okazuje się, że takowe w Zambrowie było.
11.01.1776 roku w kościele w Zambrowie, zebrało się Koło Rycerskie i wybierano czterech kandydatów do "Wakniącego Podsętkostwa Ziemskiego Zambrowskiego". Marszałkiem Koła Rycerskiego był Michał Staniszewski.
Wybrano:
1. Antoni Krajewski
2. Ignacy Godlewski
3. Józef Godlewski
4. Andrzej Modzelewski
    Niestety nie znalazłem informacji o kołach rycerskich na Mazowszu. Jaką rolę odgrywały, nie wiadomo.
Można jedynie przez analogię (nie wiadomo czy słusznie), porównać to z kołami rycerskimi na Podlasiu. Pisze o nich w swojej pracy "Funkcje i rola kół wojskowych: zgromadzenia żołnierskie na Podlasiu w XVII i XVIII wieku" Jerzy Urwanowicz.
Z treści dokumentu można wywnioskować, że była to ówczesna "grupa nacisku" :) Przy okazji, może ktoś znajdzie swojego przodka.




piątek, 2 grudnia 2022

Uroczysko "Nowy Las"

 Nowoczesność nowoczesnością, ale powinniśmy pamiętać o naszej historii.
Znikają z map i naszej pamięci miejsca, które związane są z naszymi przodkami, z ich życiem codzienny, z wierzeniami.
Zdziwiło mnie, kiedy rozmawiając w Urzędzie Miasta Zambrowa z urzędnikiem, zorientowałem się, że nie wiedział o Pruszkach Jabłoni. Skoro nie wiedział o tym, to zapewne nie wie o młynach, wiatrakach w Zambrowie, o kuźniach lub gręplarni nad Jabłonką.
Pewnie wielu się zdziwi, jeżeli ktoś wspomniałby o miejscu kultu religijnego naszych przodków niezwiązanego z kościołem. Czy takie są gdzieś blisko? To miejsca, które często określa się jako uroczyska. Położone były w miejscach trudno dostępnych, odludnych, bagnistych. Słowiańskie miejsca kultu bóstwa, narad oraz sądów. Wierzono, że mogły być również siedzibą złych duchów.
Józef Stanisław Mroczek w swojej książce "Zambrów zarys dziejów" oraz w niepublikowanym opracowaniu pisał o tym, że okolice Zambrowa były miejscem, gdzie Polacy uciekali do ostępów leśnych z wielkich miast przed prześladowaniami kościoła. Tu praktykowali swoją wiarę, jeszcze w XV wieku.
Najbliżej Zambrowa takie miejsce to uroczysko "Nowy Las". W dokumentach istniało do przełomu lat 1969/70. 22 grudnia 1969 roku, rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów teren uroczyska o powierzchni 116,53 ha wydzielono z granic administracyjnych Zambrowa i przyłączono do gromady Zambrów. "W życie" rozporządzenie wprowadzono zarządzeniem Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku 19 marca 1970 roku. Tym samym rozporządzeniem z terenu Zambrowa wyłączono Nagórki Jabłoń.
Mapa przedstawia granice, o których mowa w rozporządzeniu. 

wtorek, 18 stycznia 2022

Nieznajoma ze zdjęcia

Wielu z nas ma w swoich zbiorach zdjęcia, które przestawiają nieznane osoby. Nikt z rodziny nie potrafi nic o nich powiedzieć. Najczęściej zagadki pozostają nierozwiązane.
Tylko czasami jakieś wydarzenia, informacja powodują, że nagle dostajemy olśnienia. Tak było w moim przypadku. W rozmowie z jednym ze starszych członków rodziny od strony ojca potwierdzaliśmy powiązania z nami (dalekie) Witolda Lutosławskiego. W pewnym momencie zapytał mnie, czy wiem, że powiązania rodzinne ma z nami Tola Mankiewiczówna. Coś zadzwoniło. Po rozmowie sięgnąłem do zdjęć i nie była to Tola Mankiewiczówna, ale Lotka Jatczakówna. Skoro już jakaś siła kazała wrócić do Lotki 😃 zacząłem szukać dokładniej.
W numerze 2 z 2016 roku w Monitorze Zambrowskim znalazłem notatkę o Helenie Jatczakównie z Pęchratki, choć co do imienia, nie ma tu pewności. Jak przystało na artystyczną duszę, określano ją „L, Lena, Elema", może też Lotka? Można by przyjąć, że to ta sama osoba, bo z opisu postaci, jak dwie krople wody, choć nie wiem co to sowie oczy 😃 - „Była to śliczna dziewczyna, niska, okrągła, sowiooka".
Była niska, od Franka ze zdjęcia o głowę i okrągła.

Może ktoś z czytelników rozpozna poetkę z Pęchratki w osobie na zdjęciu?

sobota, 27 listopada 2021

Zambrowskie góry

Gdybym zapytał Zambrowiaków o góry w powiecie, to pewnie starsi jednym tchem wymieniliby górkę w Księżym Lasku. Wróciłyby wspomnienia szaleńczych😂zjazdów na sankach w kierunku "Smródki". Uczniowie "Dwójki" wróciliby pamięcią do przerw, które często kończyły się spóźnieniami na lekcje, bo zjazdy na butach i czterech literach były aż tak absorbujące.

Pewnie na tym w większości wypadków wyliczanka by się skończyła. Okazuje się, że na terenie powiatu zambrowskiego jest aż 24 góry i jedna przy granicy. Wszystkie znajdują się na terenie kompleksu Czerwony Bór. Oto one:

1. Ruska Góra
2. Rajska Góra
3. Góra Borowa
4. Góra Żmij
5. Wzgórze Orzechowe
6. Góry Rutkowskiego
7. Góry Artyleryjskie
8. Kaczynek
9. Góra Naszkowskiego
10. Wzgórze Marcelego Nowotki
11. Góra Bezimienna
12. Góra Kościuszki
13. Góra Zambrowskiego
14. Góra Partyzantów
15. Góra Piechoty
16. Czubatka
17. Góra Budziły
18. Bycza Góra
19. Góra Podwójna
20. Głębocz Wielki
21. Góra Michałkina
22. Dębowe Góry
23. Szumowo
24. Góra Stawkowa

Tuż przy granicy powiatu, na terenie Czerwonego Boru, jest jeszcze Świńska Górka.
Powiat zambrowski ciągle kryje wiele niespodzianek. Myślę, że to może być wyzwaniem dla Pierwszego Rowerzysty nie tylko powiatu, kolegi Krzysztofa. Wycieczka rowerowa dla większego grona Zambrowiaków. 





sobota, 20 listopada 2021

Trochę prywaty :)

 Dzisiejszy wpis może nie ma wiele wspólnego z samym Zambrowem, ale skoro tu się urodziłem, to mogę powiedzieć kilka słów o swojej rodzinie. Chcę, aby zachęciło to was do szukania swoich korzeni.

Pewnie wielu zapyta, po co? Po to, aby wasze dzieci czy wnuki nie powiedziały kiedyś, że gdyby dziadek czy babcia byli odrobinę zapobiegliwi, zachowaliby dla nas wiele informacji, które przepadną bezpowrotnie. Pasją rodzinnego genealoga zaraziła mnie moja mama. Zrobiła drzewo ze starych zdjęć i poprosiła mnie o weryfikację. Grzebiąc w dokumentach, wciągnąłem się całkowicie.

     Zaczęły się rozmowy, poszukiwania w archiwach, szukanie krewnych po całym świecie. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania, choć smutnym i ciągle powtarzającym się zdaniem, było - "szkoda, że nie żyje moja, mama, mój tata, dziadek, babcia - oni to wiedzieli wszystko o rodzinie".
Każdy, kto myśli o odnalezieniu swoich korzeni, nie powinien tego zlecać nikomu. Samodzielnie wykonana praca, to dopiero satysfakcja. To, co otrzymacie od zawodowców, to suche fakty. Daty i miejsca urodzin, zgonów czy ślubów.
Co można odkryć samemu? Kilka punktów, które mogą zachęcić do poszukiwań. W ten sposób utrwalamy nie tylko historie swojej rodziny, ale nas wszystkich.
1. Moja rodzina trafiła z Partniewa (miejscowość zaginiona była w okolicach Przasnysza) do Jankowa pomiędzy rokiem 1107 a 1117.
2. 30 grudnia 1478 roku książę Janusz II, przekazuje przodkom dom na rogu rynku w Nowym Mieście w Łomży w ramach zadośćuczynienie za ich grunty i dwór.
Najciekawszy zapis brzmi - "Nadto książę uwolnił tego Jana i jego sukcesorów od wszelkich podatków i danin, zarówno książęcych jak i miejskich, oraz od wszelkich obciążeń, tak iż nie będzie on zobowiązany płacić podatku zwanego szosem ani księciu ani wspomnianym mieszczanom, lecz on i jego sukcesorzy będą od tego wolni na wieki". Chyba trzeba będzie wystąpić do władz miasta Łomży z przypomnieniem tych przywilejów :)
     Z czasów współczesnych, wiele dowiedziałem się o swoich dziadkach. Ze względu na niebezpieczne czasy, część informacji była trzymana w tajemnicy i odeszłaby razem z nimi, gdyby nie szczątkowe informacje, które pozwoliły odnaleźć dokumenty w archiwach i dotrzeć do starszych przodków mających jeszcze dużo informacji.
1. Kilkoro dzieci zesłańców syberyjskich, wróciło do Polski jako dzieci cesarzowej Japonii, Sadako.
2. Jeden z dziadków wcielony w Zambrowie do armii carskiej, najpierw walczył za cara,  a następnie w wyniku "przekonującej perswazji" dowódcy, walczył za czerwoną Rosję.
3. Brat drugiego dziadka został odznaczany za wojnę z Bolszewikami, a w czasie II wojny światowej organizował struktury AK WiN.
To tak w skrócie, jak daleko można dotrzeć i co można odnaleźć o swojej rodzinie. To tylko niewielki ułamek tego, co odkryłem. Jednym słowem - warto szukać.
Jeszcze na zakończenie taka historyjka. Bagnet na zdjęciu obok, to pamiątka, która była w rodzinie od dawna. Ukrywana pod strzechą i "odnaleziona" przez nas w dzieciństwie w czasie zabaw na wsi. Wuj powiedział wtedy na jego temat niewiele. "Przez to, wielu mogło stracić życie lub trafić do więzienia".
Dopiero w tym roku odnalazłam informację, że bagnet pochodzi z arsenału Jana Tabortowskiego ps. "Bruzda". Mąż siostry mojego dziadka był osobą odpowiedzialną za przetrzymywanie i ukrywanie broni dla oddziału Tabortowskiego.