Zaczęło się od zdania "Był nim Jan Grądzki ps. "Lis", który zginął zastrzelony przez konkurencyjny oddział Narodowego Zjednoczenia Wojskowego w maju 1945". Zasugerował zmianę tekstu na słowa: "grupa bandytów która działała pod przykrywką tej organizacji". Później rozmowa zeszła na temat "fałszowania rzeczywistości" przez organa bezpieczeństwa.
Przeszukując archiwa w poszukiwaniu informacji o rodzinie, przejrzałem kilkadziesiąt tysięcy dokumentów z czego kilka tysięcy w archiwach IPN. Z całą stanowczością stwierdzam, że nie ma absolutnie podstaw do twierdzenia, że dokumenty sporządzane w tamtych czasach na potrzeby prowadzonych akcji były fałszowane. Fałszowanie, zakłamywanie następowało zupełnie na innym etapie i na inne potrzeby.
Dokumenty gromadzone w czasie przeprowadzanych akcji, były nadzwyczaj rzetelne i utajniane. Miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Żaden, absolutnie żaden funkcjonariusz milicji, UB czy SB niższego szczebla, nie odważyłby się złożyć fałszywego meldunku, albo zeznać nieprawdę. To było zarezerwowane dla "starszeństwa".
Dlaczego? To bardzo proste. Sposób przesłuchań był następujący. Pytano dokładnie o wszystko. Kto, kiedy, gdzie i z kim się spotkał. O kim rozmawiali i co kto powiedział. Z kim pili wódkę, jaką wódkę, gdzie i o kim rozmawiali, czym zagryzali. Co jedli i kto kogo i czym poczęstował. Kto i gdzie pojechał, o której wyjechał, o której wrócił. Funkcjonariuszy niższego stopnia, a pewnie i wyższych, sprawdzano przez funkcjonariuszy z innych posterunków. Szybko te metody poznali również żołnierze podziemia. Uzupełnieniem wszytskiego były podsłuchy.
SB i UB dodatkowo, aby sprawdzić funkcjonariuszy i swoich informatorów, werbowało dezinformatorów. Były dla nich przygotowywane odpowiednio spreparowane informacje, które puszczali w obieg. W ten sposób wiedziano kto mówi prawdę.
Dlatego moje wielkie zdziwienie wzbudziło podejście osób zajmujących się dzisiaj historią, do dwóch rzeczy. Pierwsza to negowanie wszystkiego, co zawarte jest w teczkach IPN. Druga, dawanie wiary w to, co stworzyli ubeccy funkcjonariusze w swoich publikacjach po latach i opierają na nich swoje całkowicie fałszywe wywody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz